Problemy ze związkami zawodowymi
Samochodowa inia produkcyjna
Fortis cadere, cedere non potest
Mężny może paść, ale nie ustąpi
Lee Iacocca pod koniec swojej autobiografii wyraża wielkie ubolewanie na temat postawy związków zawodowych zarówno w przemyśle samochodowym jak i innych branżach. Podaje trzy zarządzenia, których zarząd nie dopilnował, a które po latach doprowadzały ich do białej gorączki.
Pierwszym z nich był system COLA (cost-of-living allowance). Polega on na wypłacaniu dodatku do pensji dla osób o wyższych kosztach życia. Związane jest to z miejscem, w którym mieszka i pracuje dana osoba oraz ze zwiększającymi się stopami procentowymi. Głównym problemem jaki Lee widział w tym programie, był nielimitowany poziom dopłat. Związki zawodowe wykorzystały ten fakt i co kilka lat dołączały do listy dopłat, coraz to nowe rzeczy. A to wszystko z pieniędzy firmowych.
Kolejnym z problemów jakie wymieniał Lee był system thirty-and-out. Polegał on na przymusowym przejściu na emeryturę osoby, która przepracowała w firmie 30 lat. W ten sposób z firmy odchodziły osoby nawet w wieku 48-50 lat, zamiast w normalnym wieku emerytalnym - 65lat. Takie działania sprawiały, że amerykańskie firmy stawały się coraz mniej konkurencyjne. Doświadczeni pracownicy odchodzili na wirtualną emeryturę (i tak pracowali na czarno na przykład jako taksówkarze), a pracodawcy musieli zatrudniać nowe, niedoświadczone osoby (na przykład kierowców taksówek) i przeprowadzać długi i kosztowny proces szkolenia.
Ostatnim z punktów wypominanych przed Lee są koszty ubezpieczenia zdrowotnego. Już na początku dołączenia do zespołu Chrystlera, Iacocca zauważył, że firmy medyczne były ich największym dostawcą "części". Firma płaciła im więcej niż hutom stali czy hurtowniom części. W 1982 roku Chrystler przeznaczał tak dużo pieniędzy na ubezpieczenia zdrowotne swoich pracowników, że średnio 600$ z każdego sprzedanego samochodu, szło właśnie na ten cel. Lee zaznacza wraz z podaniem przykładów, że w sytuacji, gdy wszystkie badania są darmowe, to taki system ulega nadużyciom.
Niestety jednak związkowcy byli na wygranej pozycji. Za każdym razem, gdy chcieli wprowadzić dla siebie dodatkowe udogodnienia lub gdy zarząd chciał im coś zabrać - oni straszyli ich strajkiem. Argument ten był niepodważalny ze względu na to, iż żadna firma nie mogła sobie pozwolić na zastój w produkcji. Straty wyrządzone strajkiem, mogłyby pogrążyć daną firmę.
Na podstawie autobiografii Lee Iacocca.
Dodaj komentarz