Spółka bez prezesa cz.1
Oculi plus vident quam oculus
Oczy widzą więcej niż oko
W każdej grupie społecznej, czy to losowo zebranych ludzi czy celowo zorganizowanych, zawsze naturalnie dąży się do wyłonienia lidera. Nie inaczej jest we wszelkiego rodzaju firmach i spółkach. Oczywiście tam osoba ta nie jest przypadkowa, lecz wybierana jest w tym samym celu - ma dowodzić grupą. Bycie liderem lub szefem niesie ze sobą nieodłączny skutek jakim jest odpowiedzialność za wydarzenia. W chwilach chwały, prezes firmy proszony jest do przemówień i przyznawana jest mu premia. W chwilach porażki, pierwszą osobą, wobec której wyciąga się konsekwencje, również jest on.
Identycznie by było w przypadku kontroli skarbowej - gdyby było coś niezgodnego z przepisami, osobą pociągniętą do odpowiedzialności byłby właściciel firmy. Co jednak, jeśli firma by istniała, a co więcej zarabiała prawdziwe pieniądze, lecz nikt nie byłby jej właścicielem i nikogo nie można byłoby wezwać na przesłuchanie? Czy jest to w ogóle możliwe?
Kilka dni temu został wypuszczony na rynek projekt całkowicie autonomicznej, zdecentralizowanej organizacji, której "na papierze" nikt nie jest właścicielem, a współudziałowcem może być każda osoba na Świecie bez względu na płeć, rasę czy kraj pochodzenia. Jest to bardzo niszowy projekt, o którym wie garstka osób i istnieje ogromna szansa, że nie przetrwa on próby czasu. Niemniej jednak warto podejść do tego konceptu z otwartą głową i zastanowić się czy być może jest to kierunek w jakim zmierza Świat i za kilka lat nie będzie to niczym nadzwyczajnym.
CND.
Dodaj komentarz